Kominek i ogrzewanie elektryczne w domu energooszczędnym
Dzisiejszy wpis zainspirowany został przez jednego z Czytelników, pana Marcina, który przysłał do mnie e-mail z pytaniami odnośnie swoich pomysłów na ogrzanie budowanego domu energooszczędnego.
Kiedy go przeczytałem, uznałem, że odpowiedź na pytania będzie na tyle obszerna, że wystarczy na osobny wpis na bloga. I dlatego zdecydowałem się w tej formie ją opublikować. Oto list, który dostałem:
Buduję dom energooszczędny z teoretycznym zapotrzebowanie na energię 57 kWh/m²rok (ogrzewanie/wentylacja 32,36 kWh/m²rok, ciepła woda 20,04 kWh/m²rok, pomocnicze 4,24 kWh/m²rok)
Współczynnik [przenikania ciepła — przyp. KL] średnioważony po powierzchni dla przegród nieprzezroczystych 0,106 W/m²K, przezroczystych 0,702 W/m²K.W pierwotnym założeniu dom miał mieć ogrzewanie kominkowe z wydajnym kominkiem SUPRA temporis 2D z rozprowadzeniem wspomaganym i wentylację mechaniczną z rekuperatorem oraz podłogówkę elektryczną na parterze i w łazience i garderobie na piętrze + piece akumulacyjne dynamiczne na górze w pokojach. Dodam że dom jest nad rzeką (10m od na 3m wzniesieniu na Podlasiu) i że chcę w późniejszym etapie pójść w energię odnawialną – sprzyjające warunki wietrzne, nasłonecznienia + szybko płynąca rzeka.
Po konsultacji ze znajomym, który ma dom w Polsce centralnej z tym samym kominkiem (centralnie umieszczonym) jednak bez rozprowadzenia i rekuperacji i dość kiepskim ociepleniem 15cm styropianu na starego typu pustak zaczynam mieć wątpliwości czy obrane rozwiązanie jest słuszne. Znajomy ogrzewa w tym roku tylko kominkiem nie załączył ani razu pieców.
Jak Pan sądzi czy przy tych założeniach energooszczędności domu, jeśli planuję palić w miarę regularnie w kominku czy podłogówka i piece dynamiczne na nocną taryfę sprawdzą się?
Czy nie będzie sytuacji, że gdy palę w kominku to nie załącza się ogrzewanie akumulacyjne i podłogowe bądź co gorsza potrzeba załączenia będzie wypadać poza cyklami nocnymi i zmuszać mnie do załączenia w droższej taryfie bądź częstszego dokładania do kominka?
Czy nie należało by pomyśleć o ogrzewaniu o mniejszej bezwładności, jeśli tak to jakim?I wreszcie czy w ogóle opisane powyżej założenia mają sens.
Z ogrzewaniem domu energooszczędnego zawsze jest problem. Ten opisany przez Czytelnika jest bliski trzylitrowemu — do ogrzania 1 m² powierzchni wymagać będzie spalenia nieco ponad 3 litrów oleju opałowego rocznie. A więc jest dobre kilka razy bardziej oszczędny od domów tylko nieznacznie przekraczających wymogi zapisane w polskich przepisach budowlanych.
Problem ten polega na tym, że klasyczne, dobrze przez nas znane źródła ciepła, w szczególności centralne ogrzewanie wodne z kotłem na paliwo stałe, kompletnie do takiego domu nie pasują. Nawet z doborem kotła gazowego będzie spory problem, bo (o ile dobrze szacuję) projektowe obciążenie cieplne tego domu jest rzędu 20-30 W/m², czyli dla domu o powierzchni 200 m² wystarczyłby kocioł o mocy 4-6 kW. Życzę powodzenia w szukaniu takiego małego kotła gazowego.
Zupełnie inaczej rzecz by wyglądała z kotłem elektrycznym albo pompą ciepła. Zwłaszcza pompę ciepła łatwo kupić o takiej małej mocy. Tylko wcale nie jestem przekonany, że ma to sens.
W dużym skrócie można powiedzieć, że w budynku niskoenergetycznym sens mają te źródła ciepła, które są tanie w instalacji. A więc elektryczne grzejniki, piece akumulacyjne, czy elektryczne ogrzewanie podłogowe (jeśli jest zrobione niedrogo). Bo cóż z tego, że ogrzewanie takim źródłem będzie drogie — jeśli dla prądu kupionego w nocnej strefie taryfowej za 0,30 PLN/kWh koszt ogrzania domu o powierzchni 200 m² rocznie wyniesie ok. 2 000 PLN?
Jeśli skorzystamy z pompy ciepła, ten koszt może zmniejszyć się do 500-1 000 PLN rocznie, ale pytanie, po jakim czasie nastąpi zwrot z inwestycji?
Podobnie wygląda sytuacja z kominkiem. Opisywany wkład kominkowy ma moc 10-20 kW, co oznacza, że znacząco przekracza zapotrzebowanie na moc do ogrzewania w tym domu. A to z kolei oznacza dużą trudność w efektywnym ogrzewaniu za jego pomocą. Po zapaleniu będzie bardzo szybko przegrzewać dom, trzeba będzie zatem dławić spalanie. To z kolei przyczynia się do zanieczyszczenia komina, emisji szkodliwych substancji do powietrza, oraz pogorszenia sprawności spalania.
Jeśli więc Czytelnik jest zdeterminowany, by mieć kominek (co ja doskonale rozumiem, bo to fajne urządzenie, a poza tym bałbym się oprzeć cały system grzewczy domu tylko na energii elektrycznej), proponowałbym raczej inny układ:
- kominek z płaszczem wodnym, o jak najmniejszej mocy oddawanej do pokoju, w którym stoi, ale niekoniecznie małej mocy całkowitej,
- duży zasobnik ciepła,
- wodne ogrzewanie podłogowe, na całej powierzchni domu, bez grzejników na górze,
- grzałki w buforze lub kocioł elektryczny.
Tym sposobem nadmiar ciepła będzie magazynowany w buforze, jeśli temperatura w nim spadnie, to będą się włączać grzałki, co pozwoli naładować go w całości w nocnej strefie taryfowej. Nie będzie więc ryzyka, że ciepło nie naładuje się w nocy i trzeba będzie uruchomić kominek w dzień, lub zapłacić więcej za prąd do ogrzewania.
Pozostaw komentarz