Ogrzewanie a zatrucia tlenkiem węgla (czadem)

Sezon grzewczy się powoli kończy (choć dzisiejsze opady śniegu zdają się sugerować inaczej) i przestaniemy czytać w gazetach o kolejnych przypadkach śmiertelnych (lub nie) zatruć czadem. Ale to ryzyko wróci kolejnej zimy. Stąd pomysł na napisanie tego artykułu, w którym postaram się przedstawić w telegraficznym skrócie przyczyny takich zdarzeń i sposób ich unikania.

Z fizycznego punktu widzenia, tlenek węgla jest efektem niezupełnego spalenia paliwa zawierającego atomy węgla. W zwykłych warunkach, gdy spalanie odbywa się z dostateczną ilością tlenu, efektem spalenia węgla jest dwutlenek węgla, czyli CO2. Gaz zupełnie nieszkodliwy, choć niektórzy uważają go za groźny gaz cieplarniany. Tlenek węgla, czad, powstaje tylko wtedy, gdy w procesie spalania brakuje tlenku. Taka sytuacja może być wywołana celowo, gdy chodzi nam o produkcję gazu generatorowego. Ale w niesprzyjających okolicznościach zdarza się również, gdy tego nie chcemy.

W praktyce większość przypadków zaczadzeń można powiązać z trzema czynnikami, które powodują brak dostatecznej ilości tlenu do spalenia paliwa:

  • ograniczenie dopływu powietrza do urządzenia, w którym paliwo jest spalane,
  • awaria, zła regulacja, lub zanieczyszczenie palnika w urządzeniu, powodujące powstanie mieszaniny paliwowo-powietrznej o niewłaściwych proporcjach (za mało powietrza),
  • brak dostatecznego ciągu kominowego, zakłócający proces spalania (i utrudniający wydostawanie się spalin z pomieszczenia).

W nowoczesnych urządzeniach grzewczych, np. kotłach z zamkniętą komorą spalania, pobierających powietrze do spalania z zewnątrz budynku, takie sytuacje praktycznie nie mają miejsca. Takie źródła ciepła bywają wyposażone np. w czujnik ciągu kominowego, który wyłącza dopływ paliwa w przypadku zaniknięcia ciągu. Poza tym sam fakt korzystania z powietrza zewnętrznego dostarczanego bezpośrednio do kotła znacząco zmniejsza ryzyko powstania tlenku węgla.

Typowe zaczadzenie odbywa się mniej więcej według poniższego schematu:

  • w domu lub mieszkaniu jest nienajnowsze urządzenie, na przykład piecyk kąpielowy (gazowy przepływowy ogrzewacz wody),
  • urządzenie czerpie powietrze do spalania prosto z pomieszczenia, w którym jest zainstalowane,
  • przy spalaniu zużywane są duże ilości powietrza (rzędu 200 m3/h), co powoduje spore przeciągi, a zasysanie takich ilości powietrza z zewnątrz (przez szpary w oknach, kratkę nawiewną wykonaną specjalnie dla tego ogrzewacza albo kratkę wentylacji grawitacyjnej) powoduje znaczne wychłodzenie pomieszczeń,
  • aby się przed tym wychłodzeniem chronić, użytkownicy zatykają kratki wentylacyjne i szpary w oknach,
  • w efekcie urządzenie pracuje nieprawidłowo, tlenek węgla wydostaje się do łazienki / pokoju.

Aby tego uniknąć, trzeba w zgodzie z przepisami eksploatować takie urządzenie, czyli po pierwsze dostarczyć mu odpowiednią ilość powietrza do spalania, a po drugie posiadać w pomieszczeniu odpowiednią wentylację.

Niestety, w tradycyjnym budownictwie obie te rzeczy znacząco zwiększają straty ciepła. Dlatego warto inwestować w nowoczesne kotły z zamkniętą komorą spalania, korzystające z powietrza zewnętrznego (albo w urządzenia, które nie wymagają spalania, na przykład pompy ciepła), a także w wentylację mechaniczną z odzyskiem ciepła.

Zobacz także

Opublikował 03.05.2011 mgr inż. Krzysztof Lis i oznaczył hasłami , , ,

Pozostaw komentarz

Subscribe without commenting