Ile CO₂ można zaoszczędzić przechodząc z węgla na gaz?
Zastanawiałem się ostatnio, jakie są najprostsze z dostępnych w Polsce metody na zmniejszanie emisji gazów cieplarnianych.
Pierwszym, co przyszło mi do głowy, była rezygnacja ze spalania węgla na rzecz gazu ziemnego, co pozwala zmniejszyć emisję dwutlenku węgla (CO₂). Jaka jest skala takich oszczędności, można z niezłym przybliżeniem policzyć całkiem łatwo.
Przy takich obliczeniach na szybko zawsze lubię korzystać z publikowanych przez Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami wartości opałowych i wskaźników emisji ze spalania paliw kopalnych w Polsce. Ostatnie takie zestawienie opublikowano w grudniu 2018 r. w oparciu o dane z 2016 r. Wprawdzie nie ma tam wartości dla gospodarstw domowych, ale na nasze potrzeby będzie to dostatecznie dobre przybliżenie.
Emisję dwutlenku węgla oblicza się, mnożąc:
zużycie paliwa × Wartość Opałowa (WO) × Wskaźnik Emisji (WE) = emisja CO₂
Sprawdźmy, jak to wygląda, jeśli rocznie spalamy tonę węgla kamiennego do ogrzania naszego domu. Z tabelek KOBIZE możemy przyjąć, że w przypadku węgla kamiennego WO = 26 MJ/kg a WE = 94 kg/GJ
1 000 kg/rok × 26 MJ/kg × 0,094 kg/MJ = 2,44 t CO2/rok
Z tabelek odczytamy, że wskaźnik emisji WE dla gazu ziemnego wynosi ok. 55,5 kg/GJ. Zakładając zatem, że kocioł gazowy będzie miał dokładnie tę samą sprawność (będzie potrzebować tej samej energii wprowadzonej pod postacią paliwa, nie będzie to na pewno kocioł kondensacyjny), jeśli zastąpimy to paliwo gazem ziemnym, wyemitujemy:
1 000 kg/rok × 26 MJ/kg × 0,0555 kg/MJ = 1,44 t CO2/rok
Czyli, eliminując tonę węgla na rzecz gazu ziemnego, oszczędzamy tonę dwutlenku węgla. I to bez uwzględnienia większej sprawności, która na pewno pojawi się w przypadku kotła gazowego. Nawet kocioł wysokotemperaturowy (a więc nie kondensacyjny) wraz z całą instalacją grzewczą będzie mieć większą sprawność, bo łatwiej się nim steruje, odpala, reguluje jego moc, a przez to można mniej energii tracić na nieefektywnym sterowaniu. No i oczywiście samo spalanie gazu odbywa się z większą sprawnością, niż spalanie węgla (mniejsze straty niezupełnego i niecałkowitego spalenia).
Jeszcze więcej można zaoszczędzić CO2 przechodząc na przemysłowe spalanie gazu. Mam na myśli miejskie centralne ogrzewanie.
1. Jedno duże źródło ciepła można wydajniej wykorzystać.
2. Emisja jest punktowa w jednym miejscu (tzw. wysoka emisja).
Nie wiem tylko jak to się ma do strat na przesyle. Na pewno ilość dostarczonej energii do ogrzania wody musi być większa niż w przypadku tej samej ilości wody w obiegu zamkniętym w domku, ale wydaje mi się to w globalnym rozrachunku i tak efektywniejsze.
Zamiast zastanawiać się ile CO2 wytwarza spalania węgla / gazu, lepiej sadzić drzewa, które te zanieczyszczenia zneutralizują. Sadząc drzewa miododajne takie jak lipy czy akacje wspieramy produkcję miodu przez lokalnych pszczelarzy i dziko żyjące owady zapylające. Po okresie wzrostu otrzymujemy opał i koło się zamyka.