Optymalna grubość izolacji ścian
Analizowałem ostatnio warianty docieplenia murowanego, czterdziestoletniego budynku jednorodzinnego. Celem tej analizy było sprawdzenie z grubsza okresu zwrotu z inwestycji w docieplenie, ale i oszacowanie jej skutków finansowych.
Chciałem się dziś podzielić z Wami wnioskami z tego zadania.
Budynek, który poddany został analizie, powstał w 1971 roku. Ściany zewnętrzne wymurowano z pustaka betonowego i cegły kratówki. Nie mając precyzyjnych informacji na temat materiałów budowlanych oszacowałem współczynnik przenikania ciepła przez ścianę na U=1,22 W/m²K. To ściana o parametrach czterokrotnie gorszych, niż wymagane przez dzisiejsze przepisy (budynki oddawane dziś do eksploatacji muszą mieć ściany o współczynniku przenikania ciepła nie większym niż 0,3 W/m²K). Nie dość, że taki dom zużywać będzie dużo ciepła, to jeszcze nieocieplona ściana będzie zimna w dotyku, niektórzy będą wręcz odczuwać promieniowanie zimnem* od ściany.
Celem tej analizy było wybranie najlepszego wariantu ocieplenia ściany. Inwestor zadecydował, że ma być zastosowany jednowarstwowy materiał izolacyjny a w grę ma wchodzić styropian lub pianka poliuretanowa. Jedna warstwa pozwoli zminimalizować koszty samej robocizny wykonania docieplenia. Z tego powodu maksymalna grubość izolacji została określona na poziomie 20 cm.
Analizę przeprowadzano w oparciu o realne ceny materiałów dociepleniowych przy uwzględnieniu jednakowego kosztu wykonania ocieplenia na poziomie 30 PLN/m² (plus koszt materiału). Na poziomie 30 PLN/GJ przyjęty został również koszt ciepła, co odzwierciedla mniej więcej dom z centralnym ogrzewaniem na węgiel.
Oto efekty…
Optymalna grubość izolacji ścian
To taka, dla której czas zwrotu jest jak najkrótszy. Ze względu na ustalenia z inwestorem, analizowaliśmy prosty okres zwrotu z inwestycji, bez uwzględnienia wzrostu cen nośników energii, inflacji i kosztu pieniądza.
Co się okazało?
Że dla styropianu optymalna grubość izolacji wynosi 11 cm. Współczynnik przenikania ciepła tak docieplonej ściany osiągnąłby wartość U=0,329 W/m²K, roczne oszczędności z metra kwadratowego ściany wyniosłyby 9,26 PLN, podczas gdy koszt położenia metra kwadratowego takiej izolacji wyniósłby niecałe 39 PLN. Łatwo policzyć, że okres zwrotu takiego docieplenia nieco przekracza 4 lata.
Dla pianki poliuretanowej optymalna grubość izolacji wynosi 6 cm, niemal dwukrotnie mniej. Współczynnik przenikania ciepła dla takiej ściany byłby na podobnym poziomie, co w przypadku styropianowego optimum, mianowicie wyniósłby U=0,311 W/m²K. Roczne oszczędności dla metra kwadratowego ściany sięgnęłyby 9,45 PLN, co przy koszcie wynoszącym 42 PLN zwróciłoby się po prawie 4,5 roku.
Izolacja grubsza, niż optymalna?
Co zmienia się, gdy instalujemy grubszą izolację niż tę, dla której czas zwrotu jest najmniejszy? Oczywiście ten czas zwrotu rośnie, ale bardzo, bardzo powoli.
Dla najgrubszej izolacji styropianowej roczne oszczędności wynoszą 10,70 PLN na metr kwadratowy ściany. Dla izolacji z pianki poliuretanowej oszczędności wynoszą 11,50 PLN. Okres zwrotu wynosi odpowiednio 4,6 i 6,1 roku. W przypadku styropianu różnica jest naprawdę niewielka, dlatego uważam, że styropian warto zamontować jak najgrubszy. Jeśli chodzi o piankę poliuretanową, zastanowiłbym się dwa razy. Pewnie i tak bym zasugerował lepsze docieplenie domu, bo przecież nikt nie spodziewa się spadku cen nośników energii.
Warto zaznaczyć, że po dociepleniu 20 cm współczynnik przenikania ciepła dla styropianu wyniósłby 0,190 W/m²K podczas gdy dla pianki poliuretanowej 0,113 W/m²K, czyli prawie na poziomie domu pasywnego! I widać, że samo docieplenie ścian do standardu domu pasywnego zwraca się po 6 latach, w przypadku starego domu! Gdy myśli się o tym wcześniej i zaplanuje np. ścianę o konstrukcji szkieletowej, poprawa parametrów ściany jest łatwiejsza, tańsza i bardziej skuteczna. Warto pamiętać, że przy najgrubszej izolacji mielibyśmy w tym przypadku ścianę o grubości rzędu 60 cm!
Poniższy wykres przedstawia zmiany współczynnika przenikania ciepła dla styropianu i poliuretanu oraz okresu zwrotu w funkcji grubości dodatkowej izolacji.
Jeśli chcesz abym wykonał dla Ciebie taką analizę, zajrzyj tutaj i odezwij się. 🙂
* Naturalnie nie ma czegoś takiego, jak promieniowanie zimna, bo promieniowanie to mechanizm przekazywania ciepła. Ale w praktyce to ściana zimniejsza od naszego ciała będzie w naszym kierunku na drodze promieniowania emitować mniej ciepła, niż my w kierunku ściany. Dlatego będziemy odczuwać chłód ściany nawet nie dotykając jej…
Inwestycja w izolację termiczną budynku to pewny zysk ;] jednakże optymalizacja jest ważna jak na każdym etapie budowy. Czy w ogóle można w tym przypadku przeinwestować?
Pewnie zależne to jest od cen paliwa grzewczego… jeśli chciałabym ogrzewać niewielką pow. domu (52 m zabudowy) plus poddasze kozą na drewno czy inwestycja w energooszczędność budynku zda egzamin? Może koszty nie będą grały takiej roli jak kwestia częstotliwości dokładania do piecyka…
Myślałam o następującej grubości izolacji:
podłoga: 20 cm xps ew 30 cm eps
na betonie jako podkład pod ścianę konstrukcyjną budynku wiersz z bloczków ze szkła piankowego czarnego, perinsul. 48 euro za mb;p
ściany: 20 cm grafitowy styropian
dach: 40 cm
Ponadto
okna tylko od południa, standardowe, dwuszybowe
wentylacja mechaniczna z rekuperatorem
No i tanie drewno… Jak sądzicie? Czy nie będzie to nadmierna warstwa izolacji biorąc pod uwagę koszty?
@Plus Ultra: będzie płyta podłogowa, czy ściany fundamentowe? Jeśli płyta, to szkoda tego szkła piankowego, zresztą jak ściany fundamentowe, to raczej też.
Nie wiem, czy uda Ci się zbudować dom z oknami tylko od południa. Jeśli mają być duże, proponuję zamienić część na nieotwieralne i dołożyć rolety lub okiennice.
Z domem niskoenergetycznym jest ten problem, że takie źródła ciepła jak kominek czy koza nie bardzo do niego pasują, bo mają za dużą moc.
Będą ściany fundamentowe, szkło jest dobrym pomysłem, ale to będzie przeinwestowany krok niestety. Isomur jako półśrodek być może wystarczy.
Co do kominka zamierzam zniwelować jego moc spora masą akumulacyjną.
dzięki za szybki odzew :))
„Warto pamiętać, że przy najgrubszej izolacji mielibyśmy w tym przypadku ścianę o grubości rzędu 60 cm!”
Dom, w którym mieszkam nie jest w ogóle ocieplany, a grubość ścian ma 50 centymetrów. Z tego co wiem, od środka stosowana była cegła kratówka szer. 20 cm, potem kilkocentymetrowa szpara na naturalną izolację powietrzną i od zewnątrz połówki pustaka 24 centymetrowego. Gdy budowa miała miejsce, zdobycie jakichkolwiek materiałów graniczyło z cudem, więc kombinowano, jak się da…
Gdyby teraz ściany obłożyć 30 centymetrowym styropianem to łącznie grubość wyniosłaby 80 cm!
Tylko, że przypadkiem, przy takim grubym ocieplaniu, można nieopacznie zwiększyć zawilgocenie wewnątrz, jeśli nie zastosuje się właściwej wentylacji…
@Skarabeusz: w takim przypadku raczej proponowałbym wypełnienie jakimś materiałem izolacyjnym szczeliny i oklejenie domu raczej izolacją z poliuretanu. No i oczywiście trzeba zrobić odpowiednią wentylację, by ściany nie musiały oddychać.
No tak, dobra wentylacja to konieczność. Jeśli da się to zrobić bez żadnych urządzeń, potrzebujących energię to dobrze, ale już wspomagana prądem wentylacja to kolejne koszty przy bieżących wydatkach w użytkowaniu. A prąd ciągle drożeje. Poza tym infrastruktury nie naprawiają i dłuższe awarie będą coraz częstsze.
W tym aspekcie czytając artykuł „Dom pasywny, semiaktywny czy aktywny o zrównoważonym bilansie energetycznym” autorstwa dr. inż. arch. Bogdana Dziedzica dochodzę do wniosku, że z tą izolacją za bardzo, to nie ma co przesadzać. Zupełnie zgadzam się z wnioskiem wysnutym przez cytowanego autora odnośnie okien:
„Poszukiwania nowych rozwiązań stolarki spowodowały, że na trwałe znikła pasywna przestrzeń powietrzna ze strefy okna. Zapomniano, że to, co zachodziło w przestrzeni międzyszybowej skrzydeł było naturalnym procesem rekuperacji. Dziś próbuje się dziurawić okna, wstawiać nawietrzniki, montować okucia umożliwiając ich rozszczelnienie. trudno w tym wszystkim odnaleźć logikę i intelekt. Większość projektantów kładzie nacisk na jak najwyższą izolacyjność okna by potem go rozszczelniać – dziurawić w celu montażu elementów wspomagających naturalną wentylację.”
Czyli priorytetowymi aspektami projektowania powinny się stać:
– właściwa lokalizacja w miejscu, gdzie 'nie grasują’ wiatry, a jednocześnie dochodzi dużo energii słonecznej
– bryła budynku w takim kształcie, by proporcja obwodu w stosunku do powierzchni podstawy była jak najkorzystniejsza: najlepiej kwadrat, albo sześciokąt lub ośmiokąt (co przy domach jest raczej niespotykane, ale istnieje sporo kościołów o takich foremnych bryłach)
– zmyślne rozlokowanie pomieszczeń o różnych funkcjach
– okna jak najmniejsze z niekorzystnych dla bilansu energetycznego kierunków; od południa duże okna, umożliwiające przenikanie światła przez pomieszczenia – wszystkie zasłaniane na noc okiennicami/żaluzjami/roletami
Co do tych szpar, pomiędzy cegłami i pustakami, to żeby się do nich wszędzie dostać, trzebaby teraz się sporo nakuć.
Właśnie dlatego dom powinien być szczelny, a wentylację powinna realizować centrala wentylacji mechanicznej. Żadnych samowolnych przecieków. Tylko w ten sposób można wentylacją regulować i dostosować jej ilość do wymagań higienicznych i komfortu.
No dobrze. Zakładamy, że robimy szczelny dom i wentylację z odzyskiem ciepła…
Wtedy trzeba zsumować wszystkie nakłady – na wykonanie docieplenia i wentylacji.
Po 'zaguglaniu’ przykład pierwszej firmy z brzegu pokazuje mi dla średniej wielkości domu jednorodzinnego koszt wentylacji mechanicznej ok. 15 tys. zł.
Pobór mocy dla wentylatorów kształtuje się w przedziale 40-300 W, a dla tzw. nagrzewnicy wstępnej ok. 1,2 kW.
Nie wiem, jednak jakie byłoby przeciętne dobowe zużycie z tego.
I teraz muszę podliczyć, jeśli rocznie, przy ciężkich zimach, jak ostatnie, wydaję ok. 4 tys. zł na ogrzanie drewnem/miałem/węglem/groszkiem, to po jakim czasie mi się to zwróci. Sama instalacja wentylacji nie szybciej niż po 4 latach. A do tego trza doliczyć 5 lat za ocieplenie ścian…Będzie trochę krócej, jeśli założę wzrost cen na opał na poziomie inflacji. No, chyba, że ten wydatek włożyłbym jednorazowo w opał, bo akurat mam go gdzie składować..
Następnie trzebaby wyliczyć prawdopodobieństwo dożycia do tego momentu, bo tylko wtedy naprawdę by mi się to opłaciło…
Więc jeśli, bez stosowania mechanicznych wentylacji, nie mam w domu nigdy zawilgoconych ścian, gdy wolna przestrzeń w ścianie pomiędzy cegłą a pustakiem i stare, wykonane za komuny okna pełnią rolę naturalnych wymienników powietrza, to przy wydatku 3 zł/os. dziennie na ogrzanie, powinienem się dobrze zastanowić nad 'plusami dodatnimi i ujemnymi’ tych wszystkich rozwiązań. Nie widzę sensu na pewno kredytowania się w celu takich 'usprawnień’, bo odsetki mocno mi mogą pożreć ewentualne zyski. Co innego, gdybym posiadł w krótkim czasie większą ilość pieniędzy, wtedy najlepiej inwestować w coś, co minimalizuje koszty bieżące życia. Gdyby tak mieć milion, to można sprawić sobie dom, którego jedynym kosztem utrzymania jest podatek od nieruchomości…
A jeśliby ktoś uparł się i postanowił mieszkać w domu bez prądu, to tylko wentylacja grawitacyjna z wykorzystaniem komina mogłaby mu coś pomóc, jeśliby dom mocno uszczelnił, ale ona za wiele pożytku może nie dać.
Wentylacja mechaniczna nie tylko pozwala ograniczyć straty ciepła (jeśli jest rekuperator), ale też poprawia komfort przebywania w domu. Po pierwsze, nie ma już zimnych przeciągów od okien. Po drugie, nie ma ryzyka odwrotnego ciągu w kanałach wentylacyjnych i nawiewu zimnego powietrza na plecy w łazience. Po trzecie, nie ma ryzyka przesuszania powietrza w domu, co przy wentylacji grawitacyjnej jest dość częste. O ile oczywiście dom jest szczelny, a nie dziurawy jak rzeszoto… No i latem też działa, w odróżnieniu od grawitacyjnej.
Nagrzewnica wstępna do wentylacji nie jest niezbędna. Większość systemów wentylacyjnych sobie bez niej radzi.
Przy ogrzewaniu domu tanim paliwem większość wydatków na poprawę efektywności energetycznej się nie opłaci. Mimo to, ja wolałbym wydać więcej pieniędzy na dom dobrze ocieplony i ogrzewać go prądem (oszczędzając na kominach, kotłowni, instalacji centralnego ogrzewania), niż decydować się na ogrzewanie węglowe.
Dochodzimy do bardzo ciekawych wniosków. Skoro przy ogrzewaniu domu tanim paliwem, tzw. 'poprawa efektywności energetycznej’ jest nieopłacalna, to te wszystkie docieplenia będą miały sens tylko wtedy, gdy na skutek bezsensownej walki o zmniejszanie produkcji CO2, a co za tym idzie, podwyżce podatków oraz ciągłej inflacji, spowodowanej nieustanną kreacją pieniędzy bez pokrycia, ceny paliw będą ciągle mocno rosły!
Tak apropos, o ile się nie mylę, to w Polsce mamy jakieś 20 mln ha nieużytków, gdzie mogłyby bez problemu rosnąć rośliny energetyczne, dając rocznie od kilku do kilkunastu ton paliwa z hektara, o wydajności co najmniej połowy takiej, jaką ma węgiel.
W ogóle 80 % użytków rolnych to gleby słabe i bardzo słabe, i przy wolnym rynku z czasem zaniechanoby tam jakiejkolwiek produkcji rolnej i pewnie przestawionoby się na rośliny energetyczne…
Nie rozumiem tylko sensu ogrzewania domu prądem, czyli najdroższym z możliwych sposobów. Bo mamy tu do czynienia z największą ilością przemian energii: najpierw zamienia się węgiel na ciepło, potem zyskujemy energię mechaniczną, a na koniec elektryczną, by potem znów ją przemieniać na ciepło!
Proponuję zrobić jeszcze jedną kalkulację:
Zakładamy, że bawimy się w ekstra docieplenie – 30 cm styropianu + prawie wszędzie 3 – warstwowe okna, a tylko od południa dwuwarstwowe. Na noc dokładamy okiennice, rolety itp. Ponadto instalujemy super sprawny system wentylacyjny, który bierze nam, dajmy na to 3 kW prądu na dobę (w zależności od taryfy to będzie 1 – 1,5 zł).
Po jakim czasie zbilansują nam się wydatki, jeśli będziemy jednak palić drewnem w kominku z płaszczem wodnym, przy założeniu, że komin jest dostawiony do domu?
Oczywiście, na zorganizowanie drewna potrzebujemy czas i miejsce na składowanie, potem na samo dokładanie, ale załóżmy, że trochę ruchu wychodzi nam na zdrowie.
I mamy jedną jeszcze przewagę: jeśli związki zawodowe w elektrowni zrobią strajk w środku zimy z siarczystymi mrozami, to my się tym tak bardzo nie przejmujemy, co prawda, wentylacja przestanie działać, ale jeśli udałoby nam się zrobić odzysk gazu drzewnego z kominka, to jakiśtam prąd z niego chyba wygenerujemy?…
Ceny paliw będą rosły bez względu na wymysły w rodzaju walki z efektem cieplarnianym, bo zdecydowana większość paliw, jakie wykorzystujemy, jest nieodnawialna. A więc im będzie ich mniej, tym bardziej będą rosły ich ceny.
Ogrzewanie prądem ma sens, bo oszczędza się na inwestycji w tradycyjny system grzewczy (kocioł, armatura, grzejniki, pomieszczenie kotłowni, komin). A dla domu o rocznym zużyciu ciepła do ogrzewania rzędu 2 000 kWh, nie ma większej (kwotowo) różnicy, czy się go ogrzewa prądem w drugiej strefie taryfowej, czy drewnem.
Zabezpieczenie ogrzewania w razie braku prądu to inna historia, kominek czy koza w domu zawsze się przydadzą w tym celu.
Ciekawa dyskusja się wywiązała;-)
Rzeczywiście wyszło na to ,że przy ogrzewaniu biomasą i zatroszczeniu się o łatwy dostęp do niej (może kawałek własnego młodnika, uprawa wierzby energetycznej)
A jak ma się wentylację mechaniczną to i wystarczy sam kominek nie trzeba centralnego ogrzewania (komin ok 2t) Chyba biomasa i helioaktywna architektura bardziej do mnie przemawiają niż superizolacja
Wszystko zależy od różnych uwarunkowań.
Trudno zachęcać do prowadzenia własnej uprawy biomasy i obsługi kotłowni czy kominka zapracowanej rodzinie z dziećmi, która w domu spędza codziennie tylko kilka krótkich godzin. Albo niedołężnym rencistom. U nich lepiej spisze się ogrzewanie bezobsługowe, co z kolei będzie uzasadnione ekonomicznie tam, gdzie zapotrzebowanie na ciepło jest małe.
Ja chcę mieć własne źródło biomasy, ale jestem leniwy i wolałbym, żeby ogrzewanie było bardziej bezobsługowe. Więc raczej pójdę w kierunku dobrej izolacji — co nawet przy kotle na drewno i buforze będzie oznaczało rozpalanie w kotle raz na kilka dni.
No i tutaj koło się zamyka, bo wprawdzie lenistwo legło u podstaw ludzkości, ale jesteśmy zbyt leniwi na to by postarać się własnoręcznie o opał i na obsługę kominka, natomiast zapalamy na kilka etatów by być w domu parę godzin na dobę. Eh.Co innego osoby starsze i niepełnosprawne, ale będę się upierać, że 9 mp drewna na ogrzewanie i cwu nie jest jakimś ogromem nie do przerobienia 😉
Nagrzewnica kanałowa przy wentylacji mechanicznej powinna w sytuacji kryzysu i lenistwa mi dopomóc 😉
pozdrawiam serdecznie 🙂
Uprawa własnej „biomasy energetycznej” albo posiadanie młodnika(!) na opał to chyba żart? W tej samej kategorii umieszczam pozyskiwanie biomasy na opał w postaci chrustu, z pobliskiego lasu.
Wentylacja mechaniczna z rekuperacją w domach jednorodzinnych wydaje mi się (nie liczyłem!) nieefektywna w wielodziesięcioletnim okresie eksploatacji domu jednorodzinnego. Nasuwa mi się analogia do samochodu osobowego- świetny jest w pierwszych trzech latach od nowości, w następnych trzech latach nie jest jeszcze źle ale już kolejne lata to udręka a pojazd zaczyna być skarbonką. Ile lat „wytrzyma” wentylacja mechaniczna z rekuperacją, bezbłędnie wykonana i dobrej jakości? Przez ile dziesięcioleci producent zagwarantuje części zamienne? Po ilu latach trzeba ją całą zdemontować i wywalić na złom? O czyszczeniu i dezynfekcji nie wspomnę – w przedsiębiorstwach kto tego nie zrobi raz na rok może mieć kłopoty.
Wrócę do źródła komentarzy czyli do optymalnej grubości ścian. Licząc jakieś świadectwo zastanowiłem się nad ścianami monolitycznymi np. z Porothermu. Czyli bloczek murowany nie wzdłuż lica ściany tylko w poprzek. Bloczek 44 cm. Ściana niezagruba. Murowana na „ciepłą” zaprawę, przez wyszkoloną ekipę i z firmowymi elementami likwidującymi mostki spełnia wymogi bez problemu, nie będzie podziurawiona kotwami ocieplenia a dom będzie miał większą pojemność cieplną. Ale nie porównywałem jeszcze kosztów takiej (lub podobnej) ściany monolitycznej ze ścianą warstwową.
Co wy na to?
@Rybak: wentylacja mechaniczna to pudełko z dwoma wiatrakami, dwoma filtrami i niepsującym się wymiennikiem ciepła (chyba, że entalpiczny, to inna sprawa). Psuć się mogą wiatraki, albo sterownik. Filtry można wymieniać kupując samodzielnie materiał i przycinając go do rozmiaru wkładu. Wiatraki jak się zepsują, to można zastąpić innymi. Podobnie jak ze sterowaniem. To nie silnik spalinowy, gdzie elementy są mocno unikalne, do tego wykonane dość precyzyjnie i nie dające się zastąpić.
Do mocowania ocieplenia wcale nie trzeba kołków. Przy domach jednorodzinnych z powodzeniem wystarcza klej.
Czy wszystko Pan sam wymienia, docina własnoręcznie, w innych bardziej lub mniej skomplikowanych urządzeniach będących w Pańskim posiadaniu (od samochodu począwszy) i wyszukuje zamienników licytując na jakimś alegro najniższą cenę, w czasie gdy mechaniczna wentylacja nie działa, Pan się z rodziną przydusza a ściany piją wilgoć? Albo włazi Pan do wnętrza centrali oraz przewodów, czyszcząc je regularnie żeby nie zachorować na legionellę albo inne paskudztwo. A KIEDY dochodzi pan do wniosku, że już nie warto tego „samochodu” naprawiać tylko trzeba go wymienić na nowszy model? Po okresie amortyzacji czy wcześniej?
Powiada Pan, że i 20cm styropianu + (najcieńszą) elewację wystarczy przykleić. Na ile lat wykonawca da gwarancję, że to nie odpadnie całkiem albo częściowo? Gdybym był cwany to bym dawał taką gwarancję na wieczność, podbijając cenę usługi ze 20%. Bo wieczność to dość długo- nie znam wykonawcy, który tak długo oferuje usługi, za wyjątkiem Stwórcy do którego i tak nikt skutecznej reklamacji nie złożył.;-)
Nadal nie wiem jakie jest Pańskie zdanie o nowoczesnych ścianach monolitycznych. Chciał bym je poznać bo to co Pan propagował w wielu wątkach na swojej www na pewno pomogło wielu ludziom zrozumieć z czym się mierzą chcąc efektywnie wykorzystywać ciepło za które płacą.
@Rybak: nie ma potrzeby czyszczenia kanałów wentylacji mechanicznej nawiewno-wywiewnej, jakie spotyka się domach jednorodzinnych. Od tego są filtry, by nie było tej potrzeby. Owszem, spotyka się firmy, które chcą to robić, ale to jeszcze nie powód, by uważać, że tak trzeba.
Alternatywą dla wentylacji mechanicznej jest grawitacyjna, która nie działa przez kilka miesięcy każdego roku. W tym czasie można otworzyć okna.
Nie do końca rozumiem Pański tok rozumowania. Wentylacja mechaniczna jest równie skomplikowana, jak odkurzacz (no… może 2× bardziej, bo ma 2 wentylatory i 2 filtry). Jeśli się stary odkurzacz popsuje, jak najbardziej można go naprawić. Jeśli przestaną produkować do niego filtry, można sobie samemu wyciąć z gąbki.
Nowoczesne ściany monolityczne? Bardzo chętnie, ale tylko i wyłącznie jako gruby odlew z betonu komórkowego. Żaden mur jednowarstwowy nie wygra w konkurencji cenowej ze ścianą dwuwarstwową z „byle czego” + ocieplenie.
Kilka postów powyżej było coś napisane o „niedołężnych rencistach”. Oni też mają sami konserwować i naprawiać swoje odkurzacze, samochody i… mechaniczne systemy wentylacji nawiewno- wywiewnej? Wentylacja mechaniczna jest równie skomplikowana jak odkurzacz dla inżyniera, nie każdy jest inżynierem a i inżynier inżynierowi nierówny. Oprócz tego zazwyczaj i wykonawca i producent nie życzą sobie ingerencji użytkownika w instalację, pod groźbą utraty gwarancji/ rękojmi.
Zatem pozostało policzyć i porównać koszt 1m2 ściany monolitycznej i warstwowej w domu jednorodzinnym (cały czas dyskutujemy o domu jednorodzinnym?) gdzie kalenica jest na wysokości ~7m? A w drugiej kolejności wentylacja mechaniczna wywiewno- nawiewna versus wentylacja grawitacyjna. Nie wiem czy zdążę zebrać te dane przed letnim odpoczynkiem.
@Rybak: będą tak samo konserwować swoje instalacje wentylacji mechanicznej rękami fachowca, jak czyścić kanały kominowe rękami kominiarza. O jakiej ingerencji w gwarancję mówimy w okresie dawno pogwarancyjnym?
Zatem – liczmy, Panie Inżynierze. Pan zrobi to szybciej bo Pan w tym siedzi, ja jestem w tym amatorem. Zaciekawił mnie Pan, muszę dopytać kominiarza ile właściwie kosztuje coroczna inspekcja kominów i przewodów wentylacyjnych. Do tej pory było to robione tak „mimochodem” choć rzetelnie, że koszt był niezauważalny.
Dyskusja ciekawie się rozwijała, ale coś kilka lat temu zamarła. Od ostatniego postu minęło mniej więcej tyle czasu, ile zwrot inwestycji w 11 centymetrowy styropian (przy ówczesnych cenach).
Wiemy już, że bardzo istotne jest śledzenie nie tylko parametrów samej izolacji, ale także poziomu wilgotności i stężenia CO2. Można dać pół metra izolacji z każdej strony i oprzeć się na wentylacji grawitacyjnej, ale koszty będą kilka razy wyższe niż dla izolacji 30 cm z zastosowaniem inteligentnej wentylacji mechanicznej z odzyskiem ciepła ze zużytego powietrza.
Myślenie o sposobie ogrzewania to nie tylko kwestia źródła ciepła, ale także, a może przede wszystkim, sposobu jego dystrybucji.
Można postawić dom, w którym najlepiej będzie ogrzewać dystrybuując ciepłe powietrze. Można też zbudować chałupę, gdzie na wszystkich ścianach zamontujemy grzejniki (ogrzewanie płaszczyznowe). Na pewno będzie to lepsze niż małe, ale gorące grzejniki, które grzeją poprzez konwekcję i u wielu ludzi sprzyjają częstym migrenom.
Wszystko zależy od tego, co chcemy uzyskać i ile mamy na to środków. Jednak, jak człowiek patrzy na to, jak niektórzy postępują, to aż ręce opadają.
Ludziska budują przewymiarowane domy, które w małym stopniu wykorzystują. Domy te są kosztowne w utrzymaniu, bo na etapie budowy ważniejsze są gadżety niż prawidłowość izolacji i sposobów rozprowadzania powietrza i ciepła.
Wszystko się zgadza.
Optymalna grubość izolacji będzie różna, zależnie od tego, z jakim domem mamy do czynienia. Jakie jest źródło ciepła w domu, jak to ciepło jest rozprowadzane. Jakie są upodobania użytkowników. Jak się ten dom używa.
Witam Panie Krzysztofie! W jaki sposób oblicza Pan roczne oszczędności z m2 ściany mając wsp. U? Wykonywałem kiedyś podobne obliczenia i z U dochodziłem do mocy strat ścian(ile ciepła będą emitować ściany w największy mróz dla poszczególnej strefy), a z tego łatwo dojść do zapotrzebowania na energie w ciągu roku dla budynku. Dalej już wystarczy pomnożyć przez cenę MJ energii. Moim sposobem wyniki są inne. Co robię nie tak? Wykres u mnie nie ma ekstremum. I nie mogę określić najoptymalniejszej izolacji. Pozdrawiam.
@Dawid: a w jaki sposób Pan przelicza moc strat na straty całoroczne? Myślę, że tu się można najbardziej pomylić.
https://zapodaj.net/34b961d32576a.jpg.html
Przerabiam ten wzór i otrzymuje na zapotrzebowanie na ciepło w ciągu roku: 0,0864*straty przez przegrodę* liczba stopniodni/(temperatura wewnątrz- temperatura na zewnątrz)
Pan jak to oblicza?
O ile dobrze pamiętam, liczyłem to w programie Audytor OZC, który uwzględnia m.in. wieloletnie dane pogodowe i na ich podstawie liczy dokładnie roczne straty ciepła.
Nieco inną, też uproszczoną metodę obliczeń strat ciepła ze ściany przedstawiłem tutaj:
http://ogrzewanie.drewnozamiastbenzyny.pl/ile-ciepla-straci-dom-zbudowany-z-materialu-x/
Witam Panie Krzysztofie, wrzuciłem Pana wzór do Excela i moje wyniki są identyczne.
Przeanalizowałem Pana przykład. Założyłem, że ściana stoi w Warszawie, czyli liczba stopniodni wynosi 3885, powierzchnię ściany 1m2 oraz lambdę styropianu 0,04. Wykorzystałem Pana uproszczony wzór na obliczenie strat energii.
U(11styro+x)=0,329
R(11styro+x)=3,04
R(11styro)=2,75
R(x)=0,29
U(x)=3,45(istniały takie chłodne ściany?)
Q(11styro+x)=0,11GJ->3,3zł
Q(x)=1,16GJ->34,7zł
Q(11styro+x)-Q(x)= 31,4zł, koszt położenie izolacji to 39zł.
Z tego wynika, że izolacja zwraca się po roku. Zgadza się?
@Dawid: raczej się nie zgadza, skoro punktem wyjścia była ściana o współczynniku przenikania ciepła U=1,22 W/m^2K (o czym mowa w artykule).
Niestety, nie jestem w stanie zajrzeć głębiej w tamte obliczenia, bo robiłem je 7 lat temu i ślad po nich mi zaginął.
No to próbujemy drugi raz:
U(x)=1,22
R(x)=0,82
R(11styro)=2,75
R(x+11styro)=0,82+2,75=3,57
U(x+11styro)=0,28
Q(x)=0,41->12,3zł
Q(x+11styro)=0,094->2,82zł
Q(x)-Q(x+11styro)=9,48zł,
W ten sposób by się zgadzało. Tylko współczynnik tak docieplonej ściany wyszedł mi inny ale to kwestia jaką lambdę się przyjęło dla izolatora. Ja założyłem 0,04, a Pan 0,049. W tym, że ja pomijam tynki bo mają mały wpływ w izolowaniu ścian.
https://zapodaj.net/da7189152099c.jpg.html
Już wszystko się zgadza. Doszedłem dla podobnych wniosków. Wiem, że metoda na obliczanie straty ciepła przez przegrodę nie jest idealna. Ale pozwala uświadomić, że ponad 20cm styro to żaden interes. Dziękuję.