Kiedy ogrzewanie węglem może być przyjazne środowisku?
Lem powiedział, że nie był świadomy istnienia na świecie tylu idiotów, dopóki nie zajrzał do internetu. Ja czasem też odnoszę podobne wrażenie, choć może mylące, bo może to, co ja biorę za głupotę, jest niczym więcej jak celowym działaniem kłamcy twórcy przekazu reklamowego.
Dziś moje poważne wątpliwości wzbudził tekst o dużo mówiącym tytule Kraków: ogrzewanie węglowe może być eko, opublikowany w portalu górniczym nettg.pl.
Eko to ogrzewanie węglem z całą pewnością być może — o ile mówimy o ekonomicznym. Choć… i tu miałbym spore wątpliwości.
Jeśli patrzeć wyłącznie na cenę węgla, to jest to paliwo grzewcze relatywnie tanie. Jak widać z mojej analizy, nie jest najtańszym, ale lokuje się blisko początku stawki. Tańsze jest od niego tylko drewno opałowe.
Oczywiście należy pamiętać, że koszt ogrzewania domu węglem to nie tylko koszt samego węgla, ale także:
- usuwanie popiołu (tak, to też koszt, bo przecież zwiększa ilość wytwarzanych śmieci),
- amortyzacja kotła centralnego ogrzewania,
- sfinansowanie budowy w domu osobnego pomieszczenia kotłowni, komina z kanałem wentylacyjnym, doprowadzenia powietrza, wygospodarowania miejsca na opał i wreszcie montażu wodnej instalacji CO.
Koszty te czasem ciężko uchwycić, ale zwłaszcza ten koszt inwestycyjny powinien być analizowany — gdy rozważamy czym ogrzewać nowo budowany bądź projektowany dom. Te kilkadziesiąt tysięcy PLN można niekiedy wydać znacznie, znacznie lepiej — na źródło ciepła komfortowe, ale droższe w eksploatacji, plus rachunki na przestrzeni 20 lat po przeprowadzce.
Ale ten, kto uważa węgiel za paliwo przyjazne dla środowiska, upadł na głowę.
[ad#AdSense 540×200]
Węgiel kamienny i węgiel brunatny to dwa paliwa, które najbardziej negatywnie wpływają na nasze środowisko. Zwłaszcza brunatny ma sporo na sumieniu, bo wydobywa się go metodą odkrywkową, co zamienia całe powiaty w pobojowisko o księżycowym krajobrazie. Że o takim drobiazgu jak zakłócenie poziomu wód gruntowych już nawet wspominać nie będę.
Węgiel kamienny zaś w Polsce kopie się z bardzo dużych głębokości, co wymaga mnóstwa energii, także dla zapewnienia bezpieczeństwa w kopalniach (wentylacja, odmetanowanie, odpompowywanie wody).
Samo jego spalanie, zwłaszcza w małych, domowych kotłach CO, wiąże się z emisją dwutlenku węgla (to w każdej instalacji), tlenków siarki, pyłów, oraz przeróżnych innych świństw.
Jeśli dodamy do tego jakikolwiek brak kultury technicznej eksploatacji domowych kotłów, mamy katastrofę ekologiczną. Bo zamiast spalać węgiel tak, by było to jak najbardziej efektywne (czyli intensywnie, szybko, magazynując ciepło w buforze), Polacy wolą ten węgiel zamoczyć w wiadrze wody, żeby paliło się dłużej, bo im dłużej się pali, tym przecież lepiej.
[ad#AdSense 540×200]
A skutek tego jest taki, że po polskich wsiach i przedmieściach snują się śmierdzące, nieobojętne dla środowiska, toksyczne dymy.
Już nawet nie wspominam o tym, że kupuje się kotły na wszystko, by spalić w nich stare kalosze, szmaty i plastikowe butelki.
Oczywiście znacznym krokiem naprzód w zmniejszaniu obciążenia środowiska są na przykład kotły górnego spalania. Ale i te urządzenia trzeba umieć obsługiwać. I trzeba chcieć to robić z głową, douczyć się, a nie robić to samo, co od czasów dziada pradziada.
Najmniej uciążliwym dla środowiska sposobem ogrzewania węglem jest jednak… ogrzewanie w miejskich ciepłowniach i elektrociepłowniach. Tu w dużych kotłach węgiel spalany jest znacznie bardziej efektywnie, choć z tym też bywa różnie w skali kraju. Kotły takie najczęściej mają instalacje odpylania spalin, często także instalacje odsiarczające spaliny. Jeśli mamy do czynienia z elektrociepłownią, przy okazji produkcji ciepła wytwarzamy też sporo prądu, co jest bardziej efektywne, niż w przypadku elektrowni węglowych. A więc jeszcze bardziej zmniejszamy wpływ spalania węgla na środowisko.
No i jak się nad tym głębiej zastanowić, to pompa ciepła nawet zasilana prądem z węglowej elektrowni obciąża środowisko mniej, niż domowy węglowy kocioł CO.
Pozostaw komentarz