Jak moc infrapaneli wpływa na ich zużycie prądu?
Ci, którzy ten serwis śledzą od dłuższego czasu, na pewno już zauważyli, że nie przepadam za infrapanelami. Nie jestem w stanie przełknąć marketingowego bełkotu serwowanego przez sprzedawców takich urządzeń. Nie są one jakoś szczególnie oszczędne, dają tylko nieznacznie mniejsze rachunki, niż grzejniki elektryczne. Ale mimo to od czasu do czasu ktoś próbuje swoich potencjalnych klientów przekonać, że jest inaczej.
Weźmy taki oto komentarz, pozostawiony pod moim wpisem krytykującym infrapanele przez Mamę Czterolatka:
Mieszkam w nieocieplonej kamienicy. W jednym z pokoi (30m) mamy 3 panele na podczerwień. Normalnie płacimy za prąd 200 zl miesięcznie a w miesiacach zimowych 800 zł. I gdyby było jeszcze za co…. ale szału nie ma. Wracamy z pracy o 16 w domu jest 15 stopni włączamy ogrzewanie do godziny około 23 i nagrzewa się do 17/18 stopni. Dla mnie to tragedia!!!!!!!!!!!!!!
I drugi, który wpadł do filtra antyspamowego na blogu. Brzmi on tak:
Ktoś pani źle dobrał panele i dlatego ma pani takie zużycie prądu.Pewnie mają za małą moc i non stop działają..Przy takiej powierzchni powinna mieć pani min 2kw mocy o ile jest jakieś ocieplenie budynku.W budynkach nieocieplonych nie ma sensu montować paneli podczerwieni: no chyba że jest gruby mur min 45cm.
Ja jestem zadowolony z paneli.
Komentarz pozostawiła osoba podpisująca się jako ON, która już wcześniej brała udział w dyskusji pod tamtym wpisem, twierdząc, że jest użytkownikiem infrapaneli.
Ogólnie całą tę dyskusję muszę śledzić szczególnie ostrożnie, bo jest ona pełna kłamstw, niedopowiedzeń i szemranego marketingu. Zależy mi na tym, by moi Czytelnicy dostawali ode mnie rzetelną wiedzę, pozbawioną marketingowego bełkotu. I dlatego zwróciłem uwagę na ten komentarz, który zainspirował dzisiejszy wpis.
Rzecz w tym, że moc paneli grzewczych na podczerwień (infrapaneli) nijak nie wpływa na to, ile one prądu zużyją.
Moc, energia i strata ciepła
Zacznijmy od przypomnienia materiału z fizyki z dawnej podstawówki. Być może teraz to się w gimnazjum wkłada dzieciom do głowy, nie wiem. Ja się tego uczyłem w podstawówce.
Moc to zdolność danego urządzenia do wykonania w jednostce czasu pracy, lub do dostarczenia przez to urządzenie w jednostce czasu określonej ilości ciepła. Wyraża się ją w watach (W), ale ze względów praktycznych przy ogrzewaniu domów częściej mówi się o kilowatach (kW).
Ciepło to jedna z form przekazywania energii. Ilość ciepła dostarczonego do pomieszczenia wyrażać się powinno w dżulach (J), ale raczej mówimy o kilowatogodzinach (kWh) bądź gigadżulach (GJ), jako że dżul to za mała jednostka.
Przyjmijmy, że mamy mieszkanie w kamienicy, o powierzchni 30 m². Straty ciepła z tego mieszkania w ciągu doby przy temperaturze na zewnątrz -20°C wynoszą łącznie 72 kWh. I tę ilość ciepła można dostarczyć w różny sposób:
- infrapanelem o mocy 3 kW, który będzie pracować przez całą dobę non-stop,
- infrapanelem o mocy 6 kW, który będzie pracować pół godziny, na kolejne pół godziny się wyłączy i tak przez całą dobę (czyli pracować będzie średnio 12 h w ciągu doby),
- infrapanelem o mocy 12 kW, który będzie pracować przez minutę, na kolejne 3 minuty się wyłączy (i tak przez całą dobę), czyli średnio w ciągu doby przepracuje 6 h.
I tu jeszcze ON ma rację. Jeśli panele będą mieć większą moc, będą działać krócej.
Ale rzecz w tym, że zużyją one dokładnie tyle samo energii.
Infrapanele energii nie wytwarzają, one ją tylko przetwarzają z jednej postaci na inną. Biorą z gniazdka prąd elektryczny (energię elektryczną), ogrzewają się i zamieniają energię na ciepło dostarczone do pomieszczenia, ze sprawnością 100%.
Jeśli więc z kawalerki w ciągu doby uciekają 72 kWh ciepła, to dla utrzymania tam komfortowej temperatury trzeba dokładnie tyle ciepła dostarczyć. I dokładnie tyle prądu zużyć w infrapanelu. Niezależnie od tego, czy będzie on pracować przez 24 godziny każdej doby, czy tylko przez 6 godzin.
A gdzie komfort?
No właśnie… Dla komfortu cieplnego lepiej, by ogrzewanie było cały czas włączone — bo to zapewnia w miarę stałą temperaturę. Bardziej stałą, niż przy włączaniu się ogrzewania co godzinę na 30 minut.
Zwłaszcza to dotyczy takich źródeł ciepła, jak infrapanele właśnie, które ciepła za bardzo nie są w stanie akumulować, a przekazują je bezpośrednio ogrzewanym obiektom na drodze promieniowania.
Prawdopodobnie u Mamy Czterolatka rzeczywiście mamy zbyt niską moc paneli, bo nie dogrzewają one mieszkania. Ale gdyby miały większą moc, rachunki byłyby jeszcze wyższe.
I w sumie jest odrobina racji w tym, że moc paneli ma wpływ na rachunki. Jeśli moc będzie za mała, rachunki spadną, choć mieszkanie będzie niedogrzane. 🙁
A Mamie Czterolatka pozostaje jedynie współczuć i zasugerować zmianę mieszkania, albo systemu grzewczego…
Nie do końca mogę się zgodzić. Również nie jestem zwolennikiem tych paneli. Kupiłem jeden na testy i zauważyłem jedną rzecz. Oferują dość szybko dobry komfort cieplny (tak jak zimą stojąc przy ognisku jest nam ciepło mimo, że 2m dalej jest -20). Jeśli ktoś przebywa ciągle w domu to dokładnie jak pisze autor nie mają one sensu. Ale jeśli większość czasu jesteśmy jednak w pracy to odpowiednie umiejscowienie (w lokalizacjach mieszkania gdzie często spędzamy czas), można je włączać jedynie kiedy są potrzebne. Np rano przed wejściem do pracy i potem po powrocie. Po jakiś 10 minutach czujemy w okolicy paneli dość komfortowe ciepło. Powietrze wokół będzie nadal zimne, a mimo wszystko poczujemy ciepło z podczerwieni. Nie jest to idealne rozwiązanie (chyba, że będziemy taki włączony panel nosili ze sobą na plecach), ale w takim scenariuszu to ma sens, ewentualnie w jakimś warsztacie gdzie pojawiliśmy się na chwilę i ogrzanie dużej kubatury zajmuje kilka godzin. Podobną funkcję spełniłby jakiś system nadmuchu (szybko ciepło w niewielkiej odległości od dmuchawy), ale ciągle grzejemy głównie powietrze zamiast naszego ciała 🙂 – reasumując w 80% przypadków panele mają marne szanse na spełnienie oczekiwań klientów.
@Martii: ale z czym się w sumie nie zgadzasz?
Takie zastosowanie, jak opisujesz, ma sens. Zresztą pokazywałem tu na blogu dokładnie coś takiego — jak utrzymać komfort cieplny w pokoju, gdzie jest 10*C, przy zużyciu 80 W prądu (właśnie w dużej części za pomocą grzania przez promieniowanie).
Tylko, że wtedy trzeba tymi panelami obłożyć cały dom, albo mieć miejsca, gdzie jest ciepło (kanapę przed telewizorem, łóżko, stół w kuchni), a w całej reszcie pomieszczeń marznąć. 😉
Nie do końca się zgadzam z porównywaniem mocy grzejnika elektrycznego i podczerwonego. Wiadomo, że cudów nie ma, jak pomieszczenie ma zapotrzebowanie na ciepło to tyle go trzeba dostarczyć, nieważne jakim grzejnikiem. Jednak temperatura otoczenia nie równa się komfortowi ciepła. Wiadomo, że ekonomicznie jest mało opłacalne wykładanie panelami mieszkania. Zaś stworzenie stref ciepła dzięki panelom zadziała całkiem dobrze przy niższym zużyciu prądu niż gdybyśmy się grzali „farelką” 🙂 – ale wiadomo, że takie strefy w życiu codziennym są mało praktyczne.
@Martii: 100% zgody z mojej strony. Panel może dać ten sam komfort przy mniejszej temperaturze powietrza w pokoju, a im ona niższa, tym niższe straty i zapotrzebowanie na energię. A więc infrapanel w porównaniu ze zwykłym grzejnikiem elektrycznym może pozwolić nieco oszczędzać.
Ale osobiście uważam, że to się w mieszkaniu raczej nie sprawdzi. W garażu, czy jakimś budynku gospodarczym, albo pomieszczeniu przeznaczonym na hobby — jak najbardziej. Zwłaszcza, jeśli nie jest ono ciągle użytkowane i tylko czasem się z niego korzysta. Wtedy może tam być zimne powietrze, a komfort zapewni panel.