Koza zamiast kominka?

Znalazłem kilka dni temu artykuł w portalu domosfera.pl o tytule „Koza zamiast kominka”. Po jego lekturze odniosłem wrażenie, że autorka (nota bene autorka bardzo fajnego bloga o wystroju wnętrz) preferuje kozy a nie kominki.

Ja mam zupełnie inne odczucia, postanowiłem więc skomentować ten artykuł w ramach osobnego wpisu tu na moim blogu i sprostować kilka stwierdzeń, z którymi się nie zgadzam.

No to lecimy, po kolei.

Piecyk wolnostojący, zwany czasami kozą, może być alternatywą dla tradycyjnego kominka, co więcej bardzo często posiada porównywalną wydajność.

To zdanie, to niemalże prawda. Oczywiście, można kupić kozę o mocy grzewczej takiej samej, jak kominek. Jeśli traktować wydajność jako moc po stronie paliwa, można kupić kozę zdolną do przerobienia takiej samej ilości energii w tym samym paliwie.

kozaCo do zasady jednak, kozy mają sprawność gorszą, niż kominki. Ich zdolność do oddawania ciepła do pomieszczenia, w którym są zainstalowane, jest mniejsza, niż w przypadku kominków! Oznacza to, że mogą one produkować tyle samo ciepła, co i porównywalny kominek — tylko znaczna część tego ciepła ucieknie pod postacią gorącego dymu przez komin!

Efektywne wykorzystanie kozy jest dopiero wtedy, gdy możliwie długi odcinek przewodu kominowego poprowadzi się wewnątrz ogrzewanego pomieszczenia. To jest dopiero niebezpieczne, ze względu na możliwość poparzenia! Takie sytuacje, jak przedstawiona na sąsiednim zdjęciu, nie powinny mieć miejsca ze względu na bezpieczeństwo mieszkańców, ale ze względu na oszczędności paliwa są jak najbardziej wskazane!

Oprócz podstawowej i najważniejszej funkcji – ogrzewania – piecyk wolnostojący może być też ciekawą ozdobą pomieszczenia. Tradycyjne, murowane kominki wymagają więcej powierzchni, bywają też dość ciężkie.

Nie sposób odmówić prawdziwości powyższego stwierdzenia. Z drugiej strony trudno jednak jest porównywać piece wolnostojące wyłącznie do murowanych kominków. Przecież w dzisiejszych czasach mało kto decyduje się na budowę murowanego kominka właśnie. Tym bardziej, gdy kominek ma być źródłem ciepła dla ogrzewania. Kominki murowane mają bowiem ograniczoną zdolność do łatwego oddawania ciepła do pomieszczeń — znacznie lepiej od nich sprawują się kominki dostosowane do współpracy z instalacjami dystrybucji gorącego powietrza (metalowe z użebrowaną obudową) albo kominki z płaszczem wodnym. I do takich urządzeń, moim zdaniem, należałoby piece wolnostojące porównać.

Jeśli porównać kozę z typowym kominkiem, czyli wsadem kominkowym zabudowanym wewnątrz obudowy z płyt gipsowo-kartonowych, zaizolowany wełną mineralną, sytuacja wygląda już inaczej. Taki kominek nie będzie dużo większy, niż koza.

Z drugiej strony trzeba uczciwie przyznać, że zawsze ta obudowa nie dość, że zwiększa zajętość miejsca przez kominek, to jeszcze mocno utrudnia jego ewentualne przeniesienie w inne miejsce. Planując budowę domu trzeba dokładnie wiedzieć, gdzie kominek ma zostać zlokalizowany! Kozę przenieść jest łatwiej, choć zawsze musi ona znajdować się w pobliżu przewodu kominowego…

W najnowszych piecach ilość popiołu jest niewielka, ale najlepiej wybierać takie, które są wyposażone w pojemnik na popiół.

Tak naprawdę, na ilość popiołu niewielki wpływ ma konstrukcja pieca czy kotła. Oczywiście, im gorzej kocioł spala podane mu paliwo, tym więcej niedopalonego węgla kończy swój żywot w popiele — i tego popiołu jest więcej. Największe jednak znaczenie na ilość powstającego w procesie spalania popiołu ma… ilość cząstek niepalnych w paliwie. Ich część unoszona jest przez strumień spalin (i pod postacią pyłu trafia do atmosfery), reszta nie ma innej drogi opuszczenia paleniska, jak przez zasobnik popiołu.

Przy spalaniu drewna pozostaje popiołu niewiele. Znacznie więcej powstaje go przy spalaniu węgla kamiennego, w rekordzistą w tym względzie zdaje się być węgiel brunatny.

Foto: dzięki uprzejmości P. Chrzana.

Zobacz także

Opublikował 01.11.2009 mgr inż. Krzysztof Lis i oznaczył hasłami ,

4 komentarze do artykułu “Koza zamiast kominka?”

  1. Posiadam i kozę i kominek / w obydwu trzeba palić- to jest ta podstawowa wada//. W 99 % używam kozy,uważam ze znacznie szybciej nagrzewa pomieszczenie. Nie jest niczym pozasłaniana zatem proces nagrzewania następuje znacznie szybciej, po szybkim rozgrzaniu masa własna kozy utrzymuje temp. kilka godzin do /12 stu/ .nie uwazam aby :”Co do zasady jednak, kozy mają sprawność gorszą, niż kominki” dlaczego? moja koza jest tej samej mocy co kominek i tak nie uwazam. Rozpalam na jesieni wygaszam na wiosnę. Palac drewnem popiół wyciągam 3-4 razy.Dodatkowo fachowcy w kominkach zwykle „uciekają „do komina jak szybko sie da, W kozach tej rury stosuje sie często znacznie więcej. Ja mam ok 5 metrów :)i na kocu tez trudno jej dotknąć. Dlatego wygrywa z kominkiem , hej.

  2. Kozy których konstrukcjajest dwupłaszczowa, nie ustępują sprawnością kominkom i to abstrachując od długości rury dymowej.
    Budowa dwupłaszczowa powoduje że pomiedzy ścianką paleniska a zewnętrzną ścianką kozy powietrze swobodnie może przepływać – ruch konwekcyjny. W ten sposób wymuszony jest ruch powietrza, tak jak to ma miejsce w przypadku kominków.

  3. @Krzysztof: dlaczego to właśnie ten drugi płaszcz ma podnosić sprawność kozy? Przecież tym bardziej gdy tego płaszcza nie ma możliwe jest omywanie kozy przez powietrze?

  4. kupiłem „koze” obudowałem podwójną blachą ocynk /wewnątrz płyty waty/ podłączyłem pod wyciąg kominkowy i rozprowadziłem izolowanymi rurami spiro do drugiego pomieszczenia – zima się zaczyna myślę że będzie super

Pozostaw komentarz

Subscribe without commenting