Czy kominek to zawsze najlepsze rozwiązanie?
Do tytułowego pytania można byłoby sprowadzić wiadomość od Czytelniczki, którą dostałem jakiś czas temu. Oto ona:
Dostałam dom z lat 50. Jest to dom murowany i poddaszem obecnie nie wykorzystanym, ale będę chciała go wykorzystać. Obecnie 78m2 plus poddasze. Jesteśmy na etapie generalnego remontu i sen z powiek spędza mi temat ogrzewania. Domek obecnie wykorzystywany jako letniskowy w przyszłości mam nadzieję zamieszka tam na stałe. Obecnie nie ocieplony, ale w planach jest ocieplenie styropianem 10 cm.
Do chwili obecnej myślałam o ogrzewaniu kominkowym z płaszczem wodnym nawet już zaczęłam rozprowadzać do tego celu rury, plus ogrzewanie elektryczne (kocioł elektryczny) do podtrzymania temperatury +5°C podczas mojej nieobecności. Zapomniałam jeszcze dodać że do kominka z płaszczem wodnym mamy nieodpowiedniej szerokości komin. Jest to stary komin z cegły przedzielony na pół, do jednego piony była podłączona kuchnia kaflowa a do drugiego koza. Każdy z przewód kominowy ma wymiary minimum 14×14 cm. Problem ten miałam rozwiązać jeszcze w tym roku.
Teraz po przeczytaniu Pana artykułów myślę nad ogrzewaniem kominkowym z rozprowadzeniem ciepłego powietrza plus ogrzewanie podłogowe ( nie wiem który typ wybrać akumulacyjny czy ten zwykły) Tylko tak, poddasze będzie użytkowe nie mogę tamtędy puścić rur. Nie wiem czy dobrze wyczytałam ze można te rury z doprowadzeniem ciepłego powietrza puścić dołem pod podłogą.
Później jeszcze przeczytałam kolejny Pana artykuł, gdzie była mowa o kominku z płaszczem wodnym i wodnym ogrzewaniem podłogowym. Teraz już sama nie wiem co będzie lepsze, chodzi mi głownie o koszty eksploatacji 🙁 Usilnie się trzymam kominka jako że drewno jest najtańsze. Jednak iż na działce oprócz wody i prądu nic nie ma, stąd podtrzymanie ciepła za pomocą energii elektrycznej.
Chciałam dodać że w wewnątrz domu w każdym pomieszczeniu robimy ścianki z karton gipsu a między ścianę a ściankę GK wkładamy wełnę 5 cm.
Nie mam też pomieszczenia na kotłownie, ale może uda mi się wygospodarować jakąś przestrzeń na taki bufor o którym Pan pisze w artykułach.
Obecnie jest na działce jednofazowa instalacja elektryczna jednak ze względu na kocioł elektryczny miałam zakładać 3 fazową, czy nadal jest ona potrzebna do innego rozwiązania niż na początku ?
Minimalizując koszty…
Zacznijmy od tego, by zdefiniować sobie koszty ogrzewania domu. Wielu ludziom wydaje się, że kosztem ogrzewania domu jest tylko opłata za drewno do kominka, czy rachunek za prąd zużyty przez ogrzewanie. To jednak tylko część prawdy. Bo tak naprawdę, na koszt ogrzewania domu składają się:
- koszt zakupu urządzenia, które dom grzeje — pompy ciepła, kominka, czy elektrycznego grzejnika,
- koszt montażu tego urządzenia — doprowadzenia dodatkowych kabli do grzejnika, przeróbka komina, czy w ogóle wyodrębnienie osobnego pomieszczenia kotłowni w domu (co może łatwo kosztować nawet i 20 000 zł),
- koszt instalacji służącej do rozprowadzenia ciepła (dokuczliwy zwłaszcza, gdy montujemy ogrzewanie podłogowe i zlecamy to komuś),
- koszt obsługi kredytu, którym finansujemy powyższe punkty,
- koszt zakupu energii lub paliwa zużywanego przez to urządzenie.
W przypadku nowego domu, albo domu modernizowanego (jak w tym przypadku) możemy doliczyć do tego jeszcze:
- koszt ocieplenia domu.
I dopiero wszystkie te koszty powinniśmy analizować łącznie w rozsądnym, wybranym okresie — np. 40-letnim.
Pierwszym wyborem Czytelniczki był kominek z płaszczem wodnym i kocioł elektryczny do utrzymania temperatury w domu, gdy kominek jest nieużywany. To całkiem niezłe rozwiązanie, ale nie w każdym przypadku optymalne.
Może się bowiem okazać, że w analizowanym przypadku Czytelniczki, bardziej opłacalne będzie użycie 20 cm styropianu i zamontowanie pompy ciepła powietrze-woda oraz ogrzewania podłogowego. Że to da ciepło nieznacznie droższe od tego z drewna (kominek ma przecież nienajwyższą sprawność), ale dzięki dodatkowej grubości styropianu roczne koszty ogrzewania będą mniejsze, niż przy użyciu kominka.
No ale to trzeba byłoby policzyć, robiąc obliczenia sezonowego zapotrzebowania na ciepło dla budynku. Są żmudne i wymagają przygotowania merytorycznego. Dla ścian można to sobie bardzo łatwo sprawdzić, korzystając z artykułu, w którym przedstawiam sposób policzenia sezonowych strat ciepła przez ścianę o znanych parametrach. Należy policzyć współczynnik przenikania ciepła dla dwóch wariantów (mniej i więcej styropianu). Trzeba tylko pamiętać, że to oczywiście nie są całkowite straty ciepła przez budynek, bo mamy jeszcze dach, podłogę, okna, mostki cieplne oraz wentylację.
Zostawmy jednak ten dylemat i wróćmy do pytań Czytelniczki, która zastanawia się nad konkretnym sposobem zgrania ogrzewania elektrycznego i kominka. Oraz nad rozprowadzeniem ciepła z kominka.
Jeśli chodzi o koszty eksploatacji, to będą one niemal identyczne, niezależnie od tego, czy użyjemy:
- kominka z płaszczem, bufora ciepła, ogrzewania podłogowego wodnego i kotła elektrycznego (lub grzałki w buforze),
- kominka z rozprowadzeniem powietrza, ogrzewania podłogowego elektrycznego (akumulacyjnego).
W tym drugim przypadku, jeśli zrobimy ogrzewanie w wersji nie-akumulacyjnej, rozwiązanie to będzie droższe w eksploatacji, niż kominek z płaszczem i grzałka w buforze. Bo rozwiązanie z buforem pozwala akumulować ciepło kupione w nocnej (taniej) strefie taryfowej.
A gdzie komfort i wygoda?
No właśnie…
Ogrzewanie kominkowe z rozprowadzeniem powietrza ma bardzo mały współczynnik wygody i komfortu. To pojęcie wymyśliłem na potrzeby tego artykułu — im wyższe, tym ogrzewanie jest mniej obsługowe i bardziej przyjazne użytkownikowi. Zarówno pod kątem eksploatacji (upierdliwości, wymaganego czasu na prace przy źródle ciepła, trudności w obsłudze i sterowaniu), jak i pod kątem oferowanego komfortu cieplnego.
Rozprowadzenie ciepłego powietrza wymaga dużych szpar pod drzwiami, oraz ciągłego palenia w kominku, albo wykonania go w akumulacyjnej obudowie. Jest też trudno sterowalne.
Tymczasem kominek z płaszczem wodnym i ogrzewanie podłogowe spięte za pośrednictwem bufora to rozwiązanie niemal idealne. Kominek może pracować przez kilka godzin w ciągu dnia (jeśli ma dostatecznie dużą moc) by naładować bufor. Jego rozładowanie może trwać nawet kilka dni (gdy mrozy są niewielkie).
I dlatego proponowałbym właśnie to rozwiązanie.
Pozostaw komentarz