Jak zatrzymać wzrost koszt ogrzewania mieszkań?
Parę dni temu znalazłem artykuł o tym, jak to mieszkańcy kamienicy w Mroczy (woj. kujawsko-pomorskie) nie zgadzają się na to, by koszty ogrzewania ich mieszkań wzrosły o ponad ¼. Wcześniej wynosiły niecałe 8 PLN/m² mieszkania, teraz mają wynieść 10 PLN/m² miesięcznie (przez cały rok).
To dość ciekawe obliczenie, bo gdyby nawet ogrzewać te domy prądem (0,6 PLN/kWh), można by za te same pieniądze kupić aż 200 kWh/m² rocznie. Ciepło dostarczane do tej kamienicy bierze się raczej z innego źródła, czyli węgla lub gazu, czyli w tym przypadku można mówić o naprawdę bardzo dużej marży Zakładu Gospodarki Komunalnej w Mroczy. 🙂
Co zrobić, by w takim przypadku zatrzymać wzrost kosztów ogrzewania? Zawsze możliwości jest kilka.
Ograniczenie zużycia ciepła i urealnienie opłat
Na początku jedna bardzo ważna kwestia: rozliczanie kosztów ogrzewania budynku wielorodzinnego w oparciu o powierzchnię czy kubaturę mieszkań, albo liczbę mieszkańców. Takie rozliczenie ma sens taki sam, jak wystawianie rachunku za ogrzewanie w zależności od liczby plam na słońcu.
Podzielniki kosztów ciepła są już nieco lepsze, ale to w dalszym ciągu pewien rodzaj przybliżenia. One mają w teorii pokazywać, ile ciepła dostarczono do danego mieszkania, ale jest dużo czynników mających wpływ na ich wskazania.
Najlepszym, żeby nie powiedzieć, że jedynym wyjściem, jest stosowanie ciepłomierzy. Każde mieszkanie musi mieć osobny obwód grzewczy (wykluczone jest zasilanie grzejnika w każdym pokoju z innego pionu), na którym zainstalujemy ciepłomierz. Dopiero wtedy opłaty będą uzależnione od zużycia ciepła.
To pierwszy krok do obniżenia kosztów, bo płacąc za swoje własne zużycie ciepła, będziemy dążyć do jego ograniczenia. Gdy płacimy jakiś ryczałt, czyli w praktyce fundujemy część ogrzewania sąsiadom (a oni fundują część naszych rachunków), nie mamy ku temu żadnej motywacji. Chyba, że po prostu lubimy zimą chodzić w golfach i spać w polarowych piżamach pod pierzyną.
Termomodernizacja
Świetną metodą na obniżenie kosztów jest po prostu docieplenie budynku. Wystarczy dołożyć wełny mineralnej w stropodachu, okleić ściany styropianem, albo wymienić okna na szczelne, plastikowe, o niskim współczynniku przenikania ciepła. No, to ostatnie, to pomysł najmniej trafiony, bo najczęściej w ślad za szczelnymi oknami, pojawia się w mieszkaniach grzyb, bo wentylacja grawitacyjna przestaje działać.
W każdym razie, im mniej ciepła ucieka z budynku, tym mniej się za ogrzewanie płaci. Proste.
Zmiana dostawcy lub źródła ciepła
Przyznam szczerze, że te stawki, o których przeczytałem w artykule, mnie przeraziły. Za taką kwotę naprawdę można ogrzać z powodzeniem kilka razy więcej przestrzeni, chyba, że kamienica jest naprawdę źle zaizolowana. Jest oczywiście i taka opcja, nie byłem w stanie dotrzeć do tematu głębiej.
Tak czy siak, w wielu tego typu przypadkach można i warto rozejrzeć się za innym źródłem ciepła. Wystarczy zrezygnować z usług zbyt drogiego dostawcy i postawić pod blokiem gazową kotłownię kontenerową. Oczywiście da się to zrobić tylko w przypadku, gdy do bloku dostarczany jest gaz ziemny. A w takim przypadku to w sumie każdy może sobie zrobić własną mieszkaniową instalację grzewczą z kotłem (choć będzie to bardziej kłopotliwe).
Za te pieniądze, które w opisywanym bloku trzeba płacić, chyba nawet opłacałoby się kupić klimatyzatory z funkcją grzania i z nich korzystać tak długo, jak tylko się da.
Pozostaw komentarz