Dlaczego nie warto łączyć kotła węglowego z gazowym
Pod wpisem, w którym zastanawiałem się, czy ogrzewanie gazowe jest drogie, dodany został ciekawy komentarz, który zainspirował mnie do napisania tego wpisu.
Inspiracja ta polegała na tym, że nijak nie mogę się zgodzić z punktem widzenia przedstawionym przez Czytelnika. Dlatego uznałem, że lepiej będzie odpisać na jego komentarz w formie osobnego artykułu, niż w dyskusji w komentarzach.
Oto, co napisał Janusz:
Właśnie montuję instalację gazową w domu. Mam też piec węglowy. Myślę ,że łączenie korzystania z tych 2 źródeł ciepła jest optymalnym ekonomicznie rozwiązaniem. Gaz warto zainstalować. Ostatnio ceny spadają, w perspektywie są łupki, no i komfort użytkowania, możliwość wyjazdu, spokojnego „odchorowania” Sylwestra itd. 🙂
Jak najbardziej zgadzam się co do tego, że często warto łączyć w jednej instalacji (lub w jednym domu) dwa źródła ciepła. Pozwala to łączyć ich korzyści i niwelować ich wady.
Przykładowo, w opisanym przypadku, podstawowym źródłem ciepła dla budynku jest kocioł na węgiel. Daje on relatywnie tanie ciepło, ale daleko mu do bezobsługowości (zwłaszcza w wariancie pozbawionym dużego zasobnika i podajnika paliwa).
W takich sytuacjach przyda się w domu drugie źródło ciepła, bezobsługowe. Ono pozwoli np. wyjechać na kilka dni, albo ogrzać dom w sytuacji, gdy ktoś będzie leżeć z gorączką w łóżku i nie ma ochoty dokładać węgla do kotła.
Mimo to uważam, że nie jest dobrym rozwiązaniem łączenie kotła węglowego z gazowym. Dlaczego?
Głównie ze względu na koszty. Nie zgadzam się z oceną Czytelnika, że to jest optymalne ekonomicznie. Aby uruchomić ogrzewanie gazowe w domu trzeba mieć najpierw:
- przyłącze gazowe do budynku,
- instalację gazową w budynku, doprowadzoną do kotłowni,
- komin do odprowadzania spalin (nie dotyczy kotłów, które mogą wyprowadzać spaliny przez ścianę),
- zamkniętą instalację grzewczą (kotły na paliwa stałe zasadniczo wymagają instalacji otwartej),
- no i w końcu sam kocioł gazowy.
To wszystko wiąże się często z niemałymi wydatkami.
Sytuację ratuje niekiedy istniejące przyłącze gazowe, gdy gaz ziemny jest wykorzystywany do przygotowywania posiłków. Jest jednak dla mnie rzeczą kompletnie niezrozumiałą, czemu w takiej sytuacji ktoś miałby ochotę ogrzewać dom węglem. Może się bowiem łatwo okazać, że taniej będzie budynek ocieplić, niż wyposażyć w kocioł węglowy, urządzić osobne pomieszczenie kotłowni, itd.
Problem jest jednak taki, że opłaty abonamentowe za gaz ziemny w taryfach dostosowanych do ogrzewania gazowego, są dość duże. Nawet gdy gaz nie będzie wykorzystywany, trzeba będzie zapłacić za gotowość jego dostarczenia.
Zaletą jednak takiego ogrzewania jest to, że nie jest ono zbyt drogie. W porównaniu do węgla oczywiście gaz ziemny jest droższym paliwem, ale przecież są jeszcze droższe (olej, prąd, gaz ciekły).
Podsumowując, czy warto wydawać 20 000 PLN na drugie źródło ciepła, które będzie wykorzystywane sporadycznie?
Co zamiast kotła gazowego?
Gdybym to ja miał taki dylemat i potrzebował wyposażyć dom w drugie, bezobsługowe źródło ciepła, na pewno nie byłby to kocioł gazowy. Poszedłbym raczej w kierunku nośnika energii, który każdy z nas ma do dyspozycji — energii elektrycznej.
Tak, wiadomo, energia elektryczna jest bardzo droga. Nie sposób tego ukrywać, prawdopodobnie jest to najdroższy nośnik energii, którego cena porównywalna jest tylko z gazem ciekłym z butli (ten bywa nawet droższy od prądu). Ale co to za problem, jeśli ma być wykorzystywany tylko przez kilka czy kilkanaście dni w roku?
Wielką zaletą ogrzewania elektrycznego jest niska cena inwestycji w takie źródło. Mam tu na myśli najprostszy kocioł elektryczny, czyli rurkę z grzałką, co może wykonać w domu każdy majsterkowicz. Markowe kotły są oczywiście droższe, ale daleko im do kosztu instalacji kotła gazowego.
Innym rozwiązaniem zamiast takiego kotła może być tania pompa ciepła powietrze-powietrze, czyli klimatyzator z funkcją grzania. Takie urządzenie będzie działać znacznie taniej (bo ciepło czerpać będzie z powietrza zewnętrznego), a dodatkowo latem może schładzać wnętrze domu. Niestety, o ile kocioł wystarczy mieć w domu jeden, to takich klimatyzatorów trzeba byłoby kupić kilka. A to się przestaje robić tanie… No i takie klimatyzatory słabo radzą sobie z większymi mrozami, ale to inna historia.
Muszę się nie zgodzić. Inwestycja w gaz ( piec kondensacyjny, przyłącze, komin itd.) wyniosła niecałe 12 000 złotych i teraz to gaz będzie głównym źródłem ogrzewania przez 4, 5 miesięcy sezonu i c.w.u. latem. W silne mrozy, gdy kondensacja zaniknie, w użyciu będzie piec na paliwo stałe, który przecież już jest i jako inwestycja zdążył na siebie zaoszczędzić po przejściu z kotła na olej opałowy.
Podziękuję za ogrzewanie prądem, tym bardziej za pompę ciepła, bo nawet ta powietrze woda to wydatek sporo większy niż gaz, nie wspominając o kłopotach z zamarzaniem i kompletną nieskutecznością w silne podlaskie mrozy :). Pozdrawiam.
@Janusz: takie rozwiązanie ma masę zalet, ale na pewno nie wymieniłbym jako jednej z nich niskich kosztów eksploatacji.
Nie do końca się zgodzę. Kocioł na paliwo stałe (zasypowy) opłaca się używać w największe mrozy, wtedy gdy zużycie gazu jest największe. Taki kocioł nie posiada praktycznie modulacji a optymalnie pracuje z mocą zbliżoną do nominalnej. Takie warunki występują tylko w duże mrozy lub przy zastosowaniu bufora. Przy takiej pracy generuje też największe oszczędności. Palenie nim w okresach przejściowych, bez bufora, to pomyłka – albo trzeba dławić (mało optymalne spalanie) albo na przemian latać w samych gaciach i swetrze. Wtedy lepiej używać kotła gazowego z modulacją palnika, który utrzyma komfortową temperaturę nie generując dużych kosztów.
Zapomniałem dodać – zgodnie z obowiązującymi przepisami nie ma problemu z podłączeniem kotła stałopalnego do instalacji zamkniętej, pod warunkiem wyposażenia go w pętlę schładzającą.
@Paweł: zgadzam się co do nieefektywności ogrzewania węglem przy niepełnym obciążeniu kotła. Bufor tu bardzo pomoże, ale nie każdy jest w stanie zmieścić go w kotłowni.
Rzeczywiście lepiej będzie używać w okresach przejściowych kotła gazowego. Podobnie jak latem, gdy chodzi tylko o przygotowanie ciepłej wody użytkowej (byle nie było to robione przepływowo).
Mimo tych zalet nie można powiedzieć, że to rozwiązanie będzie ekonomiczne. Bo nie będzie.
mam w domu instalację gaz i kotłownię na paliwo stałe przeraża mnie ilość pompek i całej instalacji