Czym ogrzać dom szkieletowy: drewnem, węglem czy prądem?
Pisałem tu kiedyś o tym, czy warto jest ogrzewać dom szkieletowy prądem. Dziś wpis zainspirowany pytaniem od Czytelnika, który pod tamtym artykułem pozostawił komentarz:
(…) podobnie jak czytelnik planujemy wybudowanie domu szkieletowego. Na działce dostępny będzie jedynie prąd.
Chcielibyśmy na parterze zastosować ogrzewanie podłogowe. Co do pietra ciągle mamy wątpliwości czy warto montować typowe grzejniki czy też zastosować tam ogrzewanie podłogowe.
W domu planujemy montaż kotła na paliwo stałe. Ze względu na dostępność, drewna jako paliwo. Czy może nam Pan doradzić czy takie połączenie (dom szkieletowy /dom typu energooszczędny+ogrzewanie podłogowe + drewno jako paliwo) to dobry wybór ze względów ekonomicznych – kosz instalacji oraz czy wkład pracy jaki będzie trzeba poświęć kotłowi nie będzie z duży ?
Czy może lepiej zastosować jako paliwo węgiel i kocioł z podajnikiem ?
Pomijam tutaj problem składowania drewna, przygotowanie go do spalenie itp… z tym nie będzie problemu.
Jeśli chodzi o ogrzewanie poddasza, w mojej ocenie także powinno być ogrzewane z użyciem ogrzewania podłogowego. Nie znam żadnego racjonalnego powodu, dla którego należałoby tam akurat zamontować grzejniki. Zresztą napisałem na ten temat osobny artykuł, nie będę zatem powtarzać całej przytoczonej tam argumentacji.
W opisanym tu przez Czytelnika przypadku brałbym pod uwagę trzy lub cztery źródła ciepła:
- elektryczny kocioł bądź elektryczne ogrzewanie podłogowe,
- pompę ciepła z wodnym ogrzewaniem podłogowym,
- kocioł na drewno lub kocioł na pellet z podajnikiem (plus wodne ogrzewanie podłogowe),
- kocioł na węgiel z podajnikiem (plus wodne ogrzewanie podłogowe).
Pierwsze rozwiązanie podoba mi się najmniej, bo na wieczność (czytaj: do poważnego remontu) przywiązuje nas wyłącznie do ogrzewania prądem.
Pompa ciepła ma zaś masę zalet, bo jest absolutnie bezobsługowa w eksploatacji. Jedyne, co trzeba robić, by grzała, to regulować rachunki za energię elektryczną. Dodatkowo, jak wynika z moich ostatnich obliczeń, nie jest wcale dużo droższa w eksploatacji od kotła na drewno.
Oczywiście pompa ciepła jest dużo droższa od kotła na drewno. Tym bardziej, że najtańsze w eksploatacji są pompy glikolowe, z wymiennikiem gruntowym, którego wykonanie też swoje kosztuje (plus dodatkowo rujnuje ogródek). Z drugiej strony, żeby w domu mógł być kocioł centralnego ogrzewania, trzeba mu zorganizować osobne pomieszczenie na kotłownię, komin dymowy i komin wentylacyjny. A to z kolei oznacza konieczność poniesienia często sporych wydatków.
Zwłaszcza na etapie projektowania domu warto jest się temu bliżej przyjrzeć, bowiem wtedy można nieco przeprojektować dom, by zrezygnować z pomieszczenia kotłowni. A jeśli średnio każdy 1 m² powierzchni domu kosztuje ok. 3 000 zł, to sama rezygnacja z kotłowni może sfinansować dużą część droższej instalacji pompy ciepła.
Jeśli zaś chodzi o to, czy lepiej wybrać kocioł na węgiel z podajnikiem, niż kocioł na drewno, to mam mieszane uczucia. Ceny węgla nadającego się do podajników (ekogroszku) są zbliżone do cen drewna nadającego się do podajników (pelletu i brykietu). Różnica jest znacząca w przypadku kotłów opalanych miałem, ale nie mam zaufania do tego paliwa. W ogóle nie mam zaufania do węgla sprzedawanego na rynku, bo najłatwiej go fałszować, choćby mocząc wodą tuż przed ważeniem. Drewno kupuje się na metry przestrzenne i nie ma znaczenia, czy jest mokre, czy suche (chyba, że ktoś sprzeda nam drewno świeżo ścięte twierdząc, że jest już wysuszone). Najbezpieczniej kupować opał w workach, tak węgiel, jak i pellet czy brykiet drzewny.
Osobiście uważam, że nie powinno się marnować węgla do ogrzewania nim domów. Że to paliwo powinno sobie leżeć i czekać pod ziemią na gorsze czasy, bo jest bardzo cenne np. do przeróżnych procesów chemicznych. Z węgla łatwiej jest wytworzyć syntetyczną benzynę, niż z drewna. I dlatego uważam, że ogrzewać domy powinniśmy paliwem odnawialnym, jakim jest drewno.
Każdy kocioł bez podajnika wymagać będzie oczywiście więcej pracy, niż kocioł z podajnikiem. Głównie z tego względu, że trzeba go będzie nawet kilka razy dziennie rozpalać. W domu o lekkiej konstrukcji będzie to bardziej uciążliwe, bo nie jest on w stanie akumulować dużych ilości ciepła — a więc będzie się szybko nagrzewać i szybko wychładzać. To zaś sprawi, że tu lepiej powinien sprawić się kocioł z podajnikiem, który będzie w stanie sam się w odpowiednim momencie uruchomić.
Inna rzecz, że takie uruchamianie kotła nigdy nie pozostaje bez wpływu (negatywnego) na jego sprawność. Z punktu widzenia praw fizyki najkorzystniejsze jest eksploatowanie kotłów na paliwa stałe z dużą mocą, ale to wymagałoby w tym przypadku zastosowania dużego bufora (zasobnika) ciepła, który byłby ładowany kotłem, a rozładowywany przez wodne ogrzewanie podłogowe.
Mnie też sposób ogrzewania spędza sen z powiek 🙁 Będziemy budować dom szkieletowy i zastanawiam się czy wybrać gaz(bo mamy taką możliwość) czy może jednak ogrzewanie elektryczne? Będę wdzięczny za sugestie. Pozdrawiam serdecznie. Paweł
Kiedyś będę chciał na temat, o którym napiszę poniżej, przygotować osobny tekst, dlatego dziś będzie tylko pokrótce.
Konstrukcja domu (z bala, szkieletowy, betonowy, ceramika, prefabrykowany) ma niewielki wpływ na wybór optymalnego ogrzewania. Dużo większe znaczenie mają parametry termoizolacyjne ścian i inne energooszczędne rozwiązania (wentylacja z odzyskiem ciepła, dobre okna, sensowne zaprojektowanie domu dla maksymalizacji uzysków ciepła).
Dom szkieletowy wyróżnia się tym, że ma niską bezwładność cieplną. W takim domu szczególnie atrakcyjne jest obniżanie temperatury w czasie, gdy nikogo nie ma w domu. Za to nie jest w stanie efektywnie zagospodarować nadwyżek ciepła wytwarzanego w domu (np. podczas gotowania) czy pozyskanej energii słonecznej. I to w zasadzie jedyne różnica.
Jeszcze jedną różnicą jaką bym tu dodała jest czas nagrzewania pomieszczeń do pożądanej temperatury. W domu murowanym o dużej bezwładności czas nagrzewania będzie znacząco dłuższy (kilka godzin) niż w domu szkieletowym, gdzie reakcja jest bardzo szybka.