Do 2020 r. nie będzie ogrzewania domów węglem. I dobrze!

Pojawił się świetny pomysł, by do 2020 r. wyeliminować z polskich domów kotłownie na węgiel. Z jednej strony to wielka szkoda, z drugiej strony — bardzo mnie to cieszy.

Szkoda, bo tym sposobem zabijemy sporą gałąź przemysłu — producentów kotłów na paliwa stałe. No, może nie tyle ich zabijemy, co zmusimy do przestawienia się na produkcję innych kotłów — na przykład nowoczesnych kotłów na drewno. Bo kto będzie kupować polskie kotły węglowe? Klienci za granicą? Wątpię…

Zanim jednak wyjaśnię, czemu mnie ten pomysł cieszy, kilka słów na temat tego, o co dokładnie chodzi. Cytaty z artykułu w Gazecie Wyborczej. Wytłuszczenia moje.

Wczoraj program rządowy był omawiany na sejmowej komisji ochrony środowiska. – Zakładamy wprowadzenie dopłat do likwidacji domowych pieców węglowych i zastąpienie ich bardziej ekologicznym ogrzewaniem. Będą też dopłaty do ociepleń domów, by koszty ogrzewania były niższe. Następny krok to zakaz stosowania węgla przez gospodarstwa domowe w regionach o najgorszej jakości powietrza. Elektrownie i zakłady przemysłowe nadal będą mogły stosować węgiel, na którym oparta jest nasza gospodarka, bo one mają już systemy filtrów, które znacznie ograniczają zanieczyszczenie. Ale takich filtrów nie da się założyć w domach mieszkalnych – relacjonuje Stanisław Żelichowski (PSL), który przewodniczył obradom komisji. (…)

Według szacunków na likwidację wszystkich domowych pieców tego typu w całej Polsce do 2020 r. potrzeba ok. 5 mld zł. (…)

Mamy mało czasu – za dwa lata zacznie obowiązywać dyrektywa, która czas na poprawę jakości powietrza daje Polsce do 2020 r.

Czyli widzimy tu, że pomysł ma polegać na:

  • dopłatach do likwidacji kotłowni na węgiel,
  • dopłatach do termomodernizacji,
  • zakazie używania węgla do ogrzewania tam, gdzie jakość powietrza jest najniższa.

Szkoda, że nie byłem w stanie odnaleźć na stronach sejmowych projektu dokumentu, o którym mowa. Co więcej, nie ma na stronie śladu, by komisja w ogóle w tym dniu (26.09 — artykuł opublikowany dziś, mowa o dniu wczorajszym) obradowała.

Tak czy siak, jakkolwiek by to nie wyglądało w praktyce, mnie cieszy eliminacja ogrzewania węglem. Dlaczego?

Bo w Polsce kotły na węgiel tak naprawdę nie spalają wyłącznie węgla, ale także różnego rodzaju odpady. I to właśnie jest przyczyną niskiej jakości powietrza, dużych ilości pyłu zawieszonego, smogu, nieprzyjemnych zapachów! Spalanie węgla w nowoczesnych kotłach retortowych (jeśli będzie to ekogroszek) jest znacznie bardziej przyjazne dla środowiska. Odpady zaś powinny być poddawane recyklingowi, albo utylizowane w odpowiednich spalarniach, nie zaś spalane pokątnie w domowych kociołkach.

Nie mieści mi się w głowie, że ludziom może nie przeszkadzać smród, pył, płaty spadającej z nieba sadzy. W wielu polskich miastach tak jest, ale co gorsza ten sam problem pojawia się także na przedmieściach, gdzie ludzie bezmyślnie budują domy z kotłowniami na węgiel. A później palą w nich byle czym.

Zupełnie osobną sprawą jest to, że w kotłach na węgiel trzeba jeszcze umieć odpowiednio palić, żeby nie wiązało się to ze zbyt dużym dymieniem. Są metody na spalanie w sposób bardziej efektywny, co bardzo często nie wymaga nawet wymiany kotła na nowy! Szkoda, że się o tym ludziom nie mówi — bo efektywne spalanie węgla to nie tylko korzyść dla środowiska, ale także korzyść dla kieszeni!

Oczywiście wolałbym, żeby do ogrzewania domów nie używano węgla w ogóle. W mojej ocenie to paliwo jest zbyt cenne, by marnować je na ogrzewanie źle ocieplonych domów, za dużych na potrzeby mieszkańców. W przyszłości przyda nam się znacznie bardziej, gdy będziemy potrzebowali produkować z niego ciekłe paliwa do samochodów… W tej chwili wolałbym, żebyśmy zużywali więcej importowanego gazu oraz biomasy. Bo to naszych zasobów paliw kopalnych nie będzie uszczuplać.

Jeśli ktoś koniecznie chce tanio ogrzewać dom, to niech go sobie ociepli! Takie podejście pozwala ogrzać dom za niewielkie pieniądze dowolnym paliwem czy nośnikiem energii — także prądem zużywanym w elektrycznych grzejnikach. Że o pompie ciepła i nowoczesnych kotłach gazowych w ogóle nie wspomnę.

Strasznie mnie złości lamentowanie ludzi, którzy budują domy o powierzchni 300 metrów kwadratowych a potem muszą je ogrzewać węglem, bo na inne paliwo ich nie stać. Jeśli kogoś stać na zbudowanie dużego domu, naprawdę nie powinien oszczędzać na usługach kogoś takiego jak ja, kto mu doradzi jakie źródło ciepła będzie dla niego najbardziej opłacalne. Czasem wystarczy dopłacić nieduże pieniądze do kosztu budowy, by znacznie obniżyć zapotrzebowanie budynku na ciepło, co zwraca się bardzo szybko!

Gdyby jednak to ode mnie zależało, z pewnością bym zmienił zasady wprowadzania takich zmian. Punktem wyjścia powinno być obciążenie domowego kotła lub kotłowni podatkiem za uciążliwość dla środowiska. Im wyższa, tym większa opłata. Można ją doliczać do kosztu paliwa (więcej dla węgla, mniej dla gazu, brak opłat dla prądu, a czy dla drewna, to sprawa dyskusyjna). Można do podatku od nieruchomości…

A z tych opłat można uzbierać ładny fundusz na dotacje, choć ja akurat jestem ogromnym przeciwnikiem dotacji na cokolwiek…

Zobacz także

Opublikował 27.09.2013 mgr inż. Krzysztof Lis i oznaczył hasłami ,

Jest jeden komentarz lub opinia do artykułu “Do 2020 r. nie będzie ogrzewania domów węglem. I dobrze!”

  1. Jeśli ktoś koniecznie chce tanio ogrzewać dom, to niech go sobie ociepli!
    Zgadzam się!
    Znam wiele osób, które inwestują co roku masę pieniędzy w ogrzewanie domów i do tego narzekają, że zimno. Na moje uwagi o tym, że warto zainwestować pieniądze w ocieplenie i nowy system grzewczy to do nich nie dociera.

Pozostaw komentarz

Subscribe without commenting